Porównywanie dziecka do innego dziecka jest złe.
Nigdy tego nie róbcie.
W zasadzie w tym miejscu mogłabym zakończyć dzisiejszy wpis. Myślę, że większość osób zgodzi się z moim twierdzeniem. Nikt nie lubi być porównywany z kimkolwiek innym, nie tylko dzieci. Z pewnością nie spodobałoby Ci się, gdyby Twój mąż wrócił z pracy i oznajmił, że żona jego kumpla potrafi utrzymać w domu porządek, a Ty siedzisz tylko z dziećmi i ciągle jak wraca wieczorem to w domu zastaje bałagan. Czy zmobilizowałoby cię to do efektywniejszego sprzątania? Szczerze wątpię. Myślę, że raczej wzbudziłoby w Tobie frustrację. Zdenerwowana, zaczęłabyś się mu tłumaczyć, że sprzątasz ile możesz, że poświęcasz czas dzieciom, że obiad zawsze na niego czeka… A może zaczęłabyś nawet żywić złość do tamtej, nieznanej Ci kobiety, twierdząc, że na pewno nie dba o dzieci tak dobrze jak ty, bo zajmuje się tylko sprzątaniem? Z pewnością wściekłabyś się na męża, bo przecież mógłby Ci pomóc po pracy – jakby wieczorem poodkurzał, to by mu korona z głowy nie spadła! A w ogóle to on nie zdaje sobie sprawy z tego, ile jest pracy przy dzieciach i zupełnie Cię nie docenia!
No cóż, dzieci też nie lubią porównywania i mają ku temu swoje powody. Nie jest miło usłyszeć, że ktoś inny robi coś lepiej niż Ty lub, co gorsza, jest lepszy. A tak często, czasem nawet nieświadomie, porównujemy nasze dzieci do innych. Czasami robimy to dla swoich korzyści, bo zależy nam na tym, aby dziecko posiadło wreszcie pożądaną przez nas umiejętność. „Taki duży chłopak i jeszcze w pampersie? Syn sąsiadów to już od pół roku korzysta z nocnika!” – to straszne słowa, które naprawdę nie przyniosą żadnego pozytywnego efektu! Porównanie wraz z zawstydzaniem to chyba najgorsza z możliwych kompilacji. Być może faktycznie dziecko nauczy się dzięki temu korzystać z nocnika, nie będzie to jednak pozytywna motywacja, nie będzie czuło wsparcia rodziców, a swoją samoocenę będzie budowało na podstawie porównywania się do innych. Słysząc regularnie takie słowa nie będzie czuło się dostatecznie dobre lecz będzie stale dążyło aby być lepszym od kogoś.
Jeśli porównujemy jedno bliźnię do drugiego, hodujemy sobie w domu wrogów. Dziecko będzie chciało udowodnić rodzicom, że jest lepsze od brata czy siostry i to prawdopodobnie w najgorszy z możliwych sposobów – skarżąc na bliźniaka i wytykając mu błędy tak, aby rodzice to zauważyli. Czy to dobrze, że będą ze sobą konkurować? Jeśli ma się to odbywać na takich zasadach, to nie sądzę.
Jak sprawić aby jedno bliźnię skorzystało z tego, że drugie się czegoś nauczyło? Pochwalić to drugie! Uwierzcie mi, pierwsze nie poczuje się zawiedzione, jeśli nauczycie je cieszyć się osiągnięciami brata czy siostry. Wtedy będzie brało pozytywny przykład. Fajnie jest samodzielnie umyć ręce – ja jestem zadowolony, mama jest zadowolona, brat się cieszy. Jak to uzyskać? Dostrzegajmy to co pozytywne: cieszmy się, że jedno dziecko się nauczyło, zamiast martwić się tym, że drugie jeszcze nie umie. Mówmy drugiemu z uśmiechem „czy wiesz, że Twój brat nauczył się dzisiaj…” i nie dodawajmy „a Ty kiedy się tego nauczysz?”.