To pytanie pojawiło się w mojej głowie po raz pierwszy kiedy byłam jeszcze w ciąży i odkąd zaczęłam kupować ubranka dla dzieci. Zanim chłopcy przyszli na świat odpowiedź była dla mnie dość oczywista. Różnie. Bo przecież to dwoje dzieci, a nie jedno podwójne. Każde z nich należy traktować jako odrębną istotę. Bliźnięta są zazwyczaj do siebie podobne, po co upodabniać je jeszcze bardziej? Żeby utrudnić innym osobom ich rozróżnienie? Dla żartu? A co to da dzieciom?
Z drugiej strony, ubrania o różnych motywach i kolorach dobrane zupełnie przypadkowo, też nie wydawały mi się dobrym pomysłem. Jakieś takie niesprawiedliwe wydawało mi się ubieranie jednego dziecka w szarą koszulkę z delikatnym printem, a drugiego w intensywnie niebieską z wielką ciuchcią i kolorowymi napisami. Drugie ubranie sprawia, że dziecko momentalnie zwraca na siebie uwagę, podczas gdy ubranie pierwszego stawia go na pozycji dziecka, które pozostaje w cieniu brata. Może to banalne, ale nie bezpodstawne, ponieważ wielokrotnie byłam świadkiem teorii o różnicach w charakterze moich dzieci, snutych przez ludzi na podstawie ogólników: wyglądu czy zachowania chłopaków w danej chwili, jak gdyby można było ocenić go (charakter) na podstawie pięciominutowej obserwacji. Wiem, że nie mogę się sugerować opiniami innych, obcych ludzi, ale mimo wszystko uważam, że ponieważ żyjemy w społeczeństwie, to jak jesteśmy postrzegani przez innych, czy tego chcemy czy nie, ma na nas wpływ. A w szczególności, na dzieci.
Sądziłam więc, że będę ubierać chłopaków w różne ubranka, choć… podobne. Najchętniej zawsze kupowałabym np. dwie koszulki z tym samym motywem, ale w innych kolorach. Ewentualnie – w podobnej kolorystyce, ale z innym motywem. Dzięki temu chłopcy będą ubrani różnie, ale sprawiedliwie.
Plan wydawał się idealny, ale szybko okazało się, że to utopia. Nie każdy producent wypuszcza na rynek ubrania w różnych wersjach kolorystycznych. Nawet jeśli tak jest, to często trudno znaleźć je w pasujących rozmiarach. Ileż czasu można poświęcić na poszukiwanie ubrań dla dzieci? Oczywiście, zakupy są przyjemnością… dopóki nie są koniecznością. Na wielkie wyjścia można chodzić i szukać ideałów, na co dzień dla mnie to strata czasu. A jeśli coś mi się podoba, a nie ma drugiego analogicznego to mam nie kupić w ogóle czy kupić jedną sztukę i szukać później drugiej równie ładnej w innym sklepie? Jeśli w takiej sytuacji zdarzyło mi się kupić jedną rzecz, zazwyczaj lądowała w szafie, zapomniana. Poza tym, z wiekiem, chłopcy zaczęli rozwijać zainteresowania pewnymi dziedzinami i było wiadomo, że np. bluzka z dźwigiem będzie fajniejsza od jakiejkolwiek innej. Albo że jak Benio ma plecak z misiem to Samuelek będzie miał z owieczką, i wszyscy będą zadowoleni. Natomiast, jeśli jeden z nich miałby mieć z misiem a drugi z koparką, potraktowaliby to jako niesprawiedliwość.
Obecnie, tylko na specjalne okazje ubrania dla chłopców szykuję sama. Na co dzień, sami wybierają sobie ubranka z komody i przynoszą, żebym pomogła im się ubrać. Czasem są to takie same koszulki, bo akurat jedna leżała na drugiej, innym razem natomiast, wybór jest bardziej przemyślany, bo jeden ma akurat ochotę na ubranie w literki a drugi dziś chce założyć bluzkę z autem. Gdy kupuję bardziej eleganckie ubrania, zazwyczaj okazuje się, że w sklepie nie ma dwóch różnych, a przy tym równie ładnych sweterków. Nigdy nie chce mi się kupować jednego z myślą, że dla drugiego synka poszukam gdzieś indziej (a jeśli nie znajdę?), więc zazwyczaj kupuję wtedy dwa takie same. Ma to jeszcze jedną, bardzo ważną zaletę gdy jesteśmy poza domem – nie mam problemu z odnalezieniem chłopców w grupie dzieci. Rozglądam się tylko i od razu widzę dwójkę dzieci ubranych identycznie, nie zastanawiam się jaki kolor bluzeczki miało jedno dziecko, a jaki drugie, bo te ułamki sekund, na które czasem dziecko zniknie z pola widzenia, bywają bardzo ważne. A to, że inni ludzie mają problem z rozróżnieniem chłopaków, schodzi na dalszy plan. Czasami takie same ubranka są tylko usprawiedliwieniem, wymówką, po prostu niektórym osobom odróżnienie chłopaków sprawia trudność, niezależnie od tego jak są ubrani.
Pozdrawiam.